FRANCJA WINOBRANIE, cz. 1 praktyczne rady




  Co chcę opisać w tym artykule? Na wstępie zdefiniuje ogólny zarys tych literek. Pomysł napisania artykułu, zrelacjonowania wyjazdu naszedł mnie już na początku podróży, po samym przyjeździe do Francji. Wtedy też wszystkie niedogodności najbardziej dawały się we znaki. Pomyślałam, że kilka wskazówek, czy też opisy odczuć mogą przydać się komuś planującemu pojechać pierwszy raz na winobranie. Pisząc, mam na uwadze wskazówki, których sama potrzebowałam i szukałam przed wyjazdem. Opis winobrania podzielę na 2 części:
1 – praktyczne rady, postaram się być jak najbardziej obiektywna
2 – moje przemyślenia, czyli odczucia i spostrzeżenia, zdobyte podczas wyjazdu
  Pewnie niektórzy z Was pomyślą,  że jest to zbyt trywialny, zwykły, oczywisty temat by o tym pisać. Dla niektórych taki wyjazd nie będzie większym przeżyciem. Wszystko zależy od tego jak bardzo warunki zastane na miejscu odbiegają od naszych przyzwyczajeń w lokalnym, codziennym świecie, jak i od naszych wyobrażeń. Dla mnie odbiegały. Pomimo tego, że dzieciństwo spędziłam na wspaniałej wsi, prace rolników znałam tylko zza płotu. Nie wyobrażałam sobie trudu takiej fizycznej pracy.  
 
   


Co zabrać na winobranie?

ubrania na każdą pogodę od bardzo zimnej (9* w nocy), po upały (40* w dzień). W trakcie pracy nie ma cienia, ponieważ cięgle przebywa się na otwartym polu. Dobrze jest ubierać się na cebulkę. Rano jest lekki chłodek, od 10:00 do 17:00 upał.
-    sweter, bluza, golf, bielizna termoaktywne (jeśli taką używacie)
-    coś przeciwdeszczowego (bez względu na pogodę odbywają się prace), coś przeciwwietrznego
-   czapka z daszkiem!! (bardzo praktyczna rzecz, najlepiej w jasnym kolorze, żeby się nie nagrzewała)
-  lekkie, jasne T-shirty (mi sprawdziły się zakrywające ramiona)
-  skarpety najlepiej wełniane, sportowe, do trekkingu (wiem, to wydaje się absurdem, 40* a tu skarpety z wełny, ale uwierzcie, stopa oddycha bardziej niż w jakiejkolwiek bambusowej bawełnie)
-    spodnie, leginsy sportowe do kolan (krzaki ranią nogi i ręce) najlepiej z materiałów przepuszczających powietrze
-   buty z grubą podeszwą!! (i to nie żart, teren nie jest płaski, ciągle zmieniasz pozycje, kucasz, siedzisz, pochylasz się, a przy tym wciąż idziesz do przodu do kolejnych krzaczków)

sprzęt
-  nakolanniki robocze (kupicie w sklepach budowlanych, ja kupiłam w castoramie) lub nakolanniki ochronne takie jak na rower 
(dla zainteresowanych - różnią się elementem spinającym na dole podkolanowym, czyli najprościej mówiąc, tylnej części kolana. Materiał nakolanników ochronnych nie wbija się w tą część kolana, tak jak cienki plastik łączący ochraniacz roboczy. Mogę powiedzieć, że to szczegół, ja po tygodniu nauczyłam się pracować bez nakolanników, ale jeśli chcecie używać ich bez przerwy polecam te o obwódce materiałowej)
-   rękawiczki!! do pracy, polecam zwykłe ogrodnicze, nie robocze. W cienkim materiale mniej poci się dłoń i jest większa swoboda ruchu

leki, „wzmacniacze”
-    elektrolity!!, można pic nawet kilka razy dziennie w zależności jak mówi ulotka
-   maści przeciwbólowe!! plecy dostają wycisk, mi sprawdziło się używanie różnych rodzajów maści, obolałe miejsca przyzwyczajają się do jednego środka, ja używałam przeciwbólowych, rozluźniających, rozgrzewających, ochładzających
-     dobrze wziąć coś na wzmocnienie organizmu, witamina C, kompleks witamin
-    można zaopatrzyć się w pas na wodę. Najczęściej jest dostępna kranowa woda na polu, ale jeśli macie wrażliwy żołądek możecie zabierać trochę swojej przygotowanej wody. Ja nie miałam większych problemów żołądkowych, a jestem na to wrażliwa, więc woda jest raczej dobra. W butelce można wziąć elektrolity, musli batonika. Moim zdaniem zabieranie plecaków na pole jest niepraktyczne, szczególnie jeśli na przerwę wracacie na kwaterę zjeść (u mnie godziny pracy były następujące 7:15-12:00, 13:30-17:00 praca, w międzyczasie przerwa na kwaterze). Oczywiście można wziąć plecak ale przy szybkim przemieszczaniu się na polach trzeba o nim pamiętać. Nie polecam pracować z plecakiem na plecach. Praca jest już wystarczająco ciężka, bez zbędnego obciążenia.

jedzenie z Polski (jeśli zabieracie)
-       rano śniadanie (u mnie był chleb od gospodarza, więc tylko cos do chleba, jakieś smarowidła)
-       obiad w południe, coś pożywnego, w miarę szybkiego, dobrze przygotować sobie wcześniej w domu słoiki zup, konserwy, puszki, sypkie, lekkie, zajmujące mało miejsca jedzenie, np. kasze
-       kolacja po pracy w zależności od upodobań ciepłe, zimne, można zjeść chleb z rana, jajka, sałatkę
-        energetyczne batoniki, batony musli (dobrze sprawdzają się przy wysokich temperaturach, nie topią się), coś słodkiego, jeśli jecie



Jak się zabrać na winobranie?

Mi udało się pojechać z grupą znajomych. Można poszukać ogłoszeń w Internecie wysłać osobiście CV do winiarzy lub poszukać polskich pośredników (wtedy trzeba liczyć odciągniecie kosztów za pośrednictwo). Nie ma się co bać Francuzów, są bardzo mili i jeśli umiesz się z nimi porozumieć (młodzi angielski, starsi tylko francuski) chętnie pomogą.

Czy trzeba znać język?

Nie trzeba, ale warto. Jeśli jedziecie, z grupą, organizatorzy będą znali język. Niemniej jednak znajomość jest baaardzo przydatna. Miejscowi patrzą łaskawszym okiem, jeśli umiesz się z nimi porozumieć. Angielski to już dużo. Francuski? Warto znać podstawowe zwroty, a jeśli chcesz zabłysnąć znajomością, możesz nauczyć się kilku słów takich jak pytajniki, podstawowe czasowniki, coś o pogodzie. Znajomość języków naprawdę otwiera wiele drzwi. Często miejscowi traktują cię wtedy jak swojego, a nie jak obcego, przyjezdnego robotnika. Chociaż o traktowaniu rozpisze się szerzej w drugiej części artykułu z przemyśleniami. Niezastąpioną wartość znajomości języków pokazała mi chociażby jedna sytuacja. Siódmego dnia potrzeba było pracowników mówiących po angielsku do sortowania winogron. To dosyć lekka i bardzo łatwa praca. 30-60 min sortowania, 30-40 min przerwa. W porównaniu z pracą na polu był to dzień wolny. Dodam jeszcze, że była to niedziela (na winobraniu rzadko są wolne weekendy), więc po tygodniu pracy miło było przejść na lżejsze obroty, a przy okazji zwiedzić winiarnie i dowiedzieć się jak powstaje wino. Wniosek, jeśli znasz język super, jeśli nie, nie martw się, Francuzi i tak są mili.

  


To na tyle z praktycznych porad jak przygotować się na winobranie. Mam nadzieje, że przebrnęliście przez te zdania i znaleźliście coś ciekawego J
W następnym wpisie zamieszczę obserwacje relacji pracownik – pracodawca, jak to wyglądało na winobraniu, ale znajdą się tam też ciekawostki o Francuzach i ich napoju bogów, winie.
Zapraszam J

Komentarze

Popularne posty